2 część Przed Harrym
Komentarze: 0
"Przed Harrym" #2
Nadszedł dzień pierwszego pobytu Lily w Domu Dziecka. Wszyscy pracownicy przyjęli ją bardzo ciepło i przyjaźnie, jednak dziewczyna cały czas płakała. Nie chciała nic jeść, a to źle wróżyło.
- Jak nie będzie nic jadła to ponownie wróci do szpitala... - zamartwiała się pracownica Domu Dziecka Ivone Mc Muffin. Podeszła do kołyski gdzie leżało dziecko i popatrzyła się współczując. Do pokoju dziecka wszedł psycholog dziecięcy.
- Postaram się z nią porozmawiać... - zaczął mężczyzna o siwej brodzie.
- Chyba pan żartuje! Do dziecka co dobiero skończyło parę dni pan chce rozmawiać?! Chyba pan zwariował panie... panie... Właściwie jak się pan nazywa?? - wyskoczyła z wielkimi wyrzutami i zapytała siwego mężczyznę.
- Nazywam się Seravin Mogole i jestem psychologiem dziecięcym. Dobrze jeśli nie chce pani pomocy, to nie. Dowidzenia. - zakończył oburzony pan Mogole i wyszedł z urażeniem. Panna Mc Muffin nie przejęła się obrazą specjalisty. Ponownie podeszła do Lily po czym wzięła ją na ręce. Była taka malutka i zgrabniutka. Jej rączki latały jak by były z pianki, a głowka jakby była małą gumową piłeczką.
- Kochanie wszystko będzie dobrze... - powiedziała z lekkim uśmiechem tuląc dziecko. W tej chwili do pokoju dziewczynki weszła praktykująca.
- Dzień dobry. Mamy nowe dziecko. Pilnie panią wołają. - powiedziała z pośpiechem.
- Dobrze już idę... - odpowiedziała Ivone po czym odłożyła Lily spowrotem do łóżeczka i poszła za praktykującą. Po chwili szybkiego kroku doszły do pokoju pracownic. W niedużym łóżeczku leżało dziecko. Był to chłopiec. pannie Mc Muffin zrobiło się ciepło na sercu.
- Jakaś kobieta oddała go do Okna Życia i zostawiła karteczkę: "Witam. Nazywam się Nicole B. Oddaję do was moje dziecko ponieważ wiem że u was będzie miało o wiele lepszą opiekę. Jestem chora umysłowo i nie mogę się nim zajmować. Na imię ma James. James Potter. Proszę o dobrą opiekę nad nim ponieważ to ciepłe dziecko. Przepraszam za kłopot." - Ivone zasmuciła się.
- Szkoda mi takich dzieci, ale cóż mogę poradzić... - westchnęła po czym dodała - będzie mieszkał w pokoju z Lily Welah. Oboje to pogodne dzieci, więc myślę że się polubią. Sporządźcie dokumentacje a ja wezmę dziecko. - zakończyła po czym zabrała James'a do pokoju gdzie leżała Lily. Idąc przez korytarz kobieta wpatrywała się w jego piękne błękitne oczęta. Były takie cudne. Otwierając drzwi zastanawiała się czy to dobry pomysł. Postanowiła jednak spróbować. Weszła z chłopakiem na rękach do pokoju i kiedy zobaczyła uśmiech na twarzy Lily wiedziała że się polubią...
Nadszedł dzień pierwszego pobytu Lily w Domu Dziecka. Wszyscy pracownicy przyjęli ją bardzo ciepło i przyjaźnie, jednak dziewczyna cały czas płakała. Nie chciała nic jeść, a to źle wróżyło.
- Jak nie będzie nic jadła to ponownie wróci do szpitala... - zamartwiała się pracownica Domu Dziecka Ivone Mc Muffin. Podeszła do kołyski gdzie leżało dziecko i popatrzyła się współczując. Do pokoju dziecka wszedł psycholog dziecięcy.
- Postaram się z nią porozmawiać... - zaczął mężczyzna o siwej brodzie.
- Chyba pan żartuje! Do dziecka co dobiero skończyło parę dni pan chce rozmawiać?! Chyba pan zwariował panie... panie... Właściwie jak się pan nazywa?? - wyskoczyła z wielkimi wyrzutami i zapytała siwego mężczyznę.
- Nazywam się Seravin Mogole i jestem psychologiem dziecięcym. Dobrze jeśli nie chce pani pomocy, to nie. Dowidzenia. - zakończył oburzony pan Mogole i wyszedł z urażeniem. Panna Mc Muffin nie przejęła się obrazą specjalisty. Ponownie podeszła do Lily po czym wzięła ją na ręce. Była taka malutka i zgrabniutka. Jej rączki latały jak by były z pianki, a głowka jakby była małą gumową piłeczką.
- Kochanie wszystko będzie dobrze... - powiedziała z lekkim uśmiechem tuląc dziecko. W tej chwili do pokoju dziewczynki weszła praktykująca.
- Dzień dobry. Mamy nowe dziecko. Pilnie panią wołają. - powiedziała z pośpiechem.
- Dobrze już idę... - odpowiedziała Ivone po czym odłożyła Lily spowrotem do łóżeczka i poszła za praktykującą. Po chwili szybkiego kroku doszły do pokoju pracownic. W niedużym łóżeczku leżało dziecko. Był to chłopiec. pannie Mc Muffin zrobiło się ciepło na sercu.
- Jakaś kobieta oddała go do Okna Życia i zostawiła karteczkę: "Witam. Nazywam się Nicole B. Oddaję do was moje dziecko ponieważ wiem że u was będzie miało o wiele lepszą opiekę. Jestem chora umysłowo i nie mogę się nim zajmować. Na imię ma James. James Potter. Proszę o dobrą opiekę nad nim ponieważ to ciepłe dziecko. Przepraszam za kłopot." - Ivone zasmuciła się.
- Szkoda mi takich dzieci, ale cóż mogę poradzić... - westchnęła po czym dodała - będzie mieszkał w pokoju z Lily Welah. Oboje to pogodne dzieci, więc myślę że się polubią. Sporządźcie dokumentacje a ja wezmę dziecko. - zakończyła po czym zabrała James'a do pokoju gdzie leżała Lily. Idąc przez korytarz kobieta wpatrywała się w jego piękne błękitne oczęta. Były takie cudne. Otwierając drzwi zastanawiała się czy to dobry pomysł. Postanowiła jednak spróbować. Weszła z chłopakiem na rękach do pokoju i kiedy zobaczyła uśmiech na twarzy Lily wiedziała że się polubią...
Dodaj komentarz